Testowanie jako fundament bezpiecznej transformacji Legacy
Migracja systemów legacy przypomina trochę przebudowę mostu, na którym wciąż przejeżdżają samochody. Nie można go po prostu zamknąć na kilka miesięcy, trzeba działać metodycznie, krok po kroku. Właśnie dlatego testy są kluczowe – pełnią rolę systemu wczesnego ostrzegania, który pokazuje, czy wszystko działa tak, jak powinno.
W podejściu Strangler Fig, gdzie nowe moduły stopniowo zastępują stare, testy jednostkowe stają się pierwszą linią obrony. Każdy nowy fragment kodu musi przejść przez serie automatycznych sprawdzeń zanim zostanie włączony do głównego systemu. Praktyka pokazuje, że zespoły, które lekceważą tę fazę, później płacą wysoką cenę w postaci trudnych do zdiagnozowania błędów na produkcji.
Monitoring – oczy i uszy procesu transformacji
Nawet najlepsze testy nie zastąpią solidnego monitoringu działającego systemu. Gdy w legacy pojawiają się pierwsze wyspy nowego kodu, trzeba uważnie śledzić jak zachowują się w prawdziwym środowisku. Narzędzia typu APM (Application Performance Monitoring) czy logi rozproszone stają się wtedy nieocenione.
Kluczowe jest monitorowanie nie tylko wydajności, ale także zależności między komponentami. Często okazuje się, że stary kod miał ukryte powiązania, które wychodzą na jaw dopiero przy próbach zastąpienia jakiegoś fragmentu. Dobrze skonfigurowane alerty mogą zaoszczędzić wiele stresu, informując z wyprzedzeniem o potencjalnych problemach.
Warto pamiętać, że monitoring w transformacji legacy to nie tylko technologia – równie ważne są procesy. Kto ma reagować na alerty? W jakim czasie? Jakie metryki są naprawdę istotne dla danego systemu? Bez odpowiedzi na te pytania nawet najlepsze narzędzia nie spełnią swojej roli.
End-to-end – testowanie całego przepływu wartości
Testy jednostkowe i monitoring to dopiero początek. Prawdziwym sprawdzianem dla nowych komponentów są testy end-to-end, które symulują rzeczywiste scenariusze biznesowe. W systemach legacy szczególnie ważne jest testowanie ścieżek, które łączą stary i nowy kod – tam najczęściej czają się problemy.
Wiele organizacji popełnia błąd skupiając się wyłącznie na testowaniu nowych funkcjonalności, zaniedbując sprawdzenie jak zachowują się w kontekście istniejącego systemu. Tymczasem transformacja legacy to proces podobny do wymiany silnika w samolocie w trakcie lotu – wszystko musi działać płynnie przez cały czas trwania zmian.
Dobrą praktyką jest stopniowe zwiększanie pokrycia testami e2e w miarę postępów refaktoryzacji. Zaczynamy od kilku kluczowych scenariuszy, by z czasem objąć nimi całość. Ważne, żeby te testy były stabilne i niezawodne – ich częste fałszywe alarmy mogą zdemotywować zespół i doprowadzić do ignorowania prawdziwych problemów.
Migracja systemów legacy to maraton, nie sprint. Bez solidnych fundamentów w postaci testów i monitoringu może się okazać, że zamiast upragnionej modernizacji otrzymaliśmy tylko kolejną wersję spaghetti code – tyle że w nowszej technologii. Warto inwestować czas w automatyzację i monitorowanie na początku procesu, bo później zwróci się to z nawiązką.